Szukaj na tym blogu

wtorek, 24 kwietnia 2012

SZALONY DZIEŃ- PRAWDZIWY

Hejka! Dziś koło godziny 18:00 bawiłam się z koleżankami. One nie chcą iść jutro do szkoły więc postanowiły symulować chorobę. Najadły się : liści , mleczu jakiś kwiatów , trawy i pokrzyw a i jeszcze kręciły się w kółko żeby wywołać wymioty. Niewiem czy to się uda ale byle od tego nie pojechały na pogotowie....

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

MIŁOŚĆ :*

Hej! Dzis w szkole miałam szalony dzień... znalazłam chłopaka z którym jestem ale bym z nim dziś zerwała. Dlaczego? Przy mnie do koleżanki mówił cześć KOCHANIE a ona wie że chodzimy to przymnie jeszcze bardziej mi przygryzała... Ale ja i mój chłopak pogodziliśmy się i znów jest jak wcześniej :) HAPPY END

niedziela, 22 kwietnia 2012

PAULA

Hej! Tu Paula sorry że tak długo nie pisałam ale sami wiecie jest szkoła i są obowiązki...:) Ale nie mam co dużo pisać umie wszystko tak jak wcześniej pisałam...

wtorek, 30 sierpnia 2011

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Moje życie: Dawid cz.III


    Następnego dnia miałam wycieczkę z kółka przyrodniczego zbiórka była 15 po 8. Weszłam do świetlicy i podeszłam do stolika przy którym siedziały moje przyjaciółki nie wiedziały o niczym, bo żadna z nich nie wracała autobusem i nie widziały całego zdarzenia. Pokrótce opowiedziałam im wszystko. Były wstrząśnięte, powiedziałam im że na zbiórkę pójdę po dzwonku na lekcję zbiórka była na tym samym piętrze co moja klasa miała pierwszą lekcję tak wiec wiedziałam ze nie uniknę spotkania z Dawidem, wiedziałam również że nie będę mogła go unikać w nie skończoność, ale wolałam tego dnia go nie widzieć. Nadal byłam zdruzgotana tym co się stało. Dziewczyny na siłę wyciągały mnie ze świetlicy, poddałam się i wyszłam razem z nimi. Poszłam pod klasę położyłam torbę i czekałam na rozwój wypadków. Stał tam i mi się przyglądał, zobaczył że na niego patrzę i odwrócił wzrok. Byłam wściekła i na siebie i na Wikę. Na siebie za to że nie podeszłam i z nim nie porozmawiałam, a na Wiktorię no cóż za wszystko co zrobiła. Stałam tam jak paraliżowana i czekałam. Teraz wiem że sama powinnam do niego podejść, a nie stać i czekać na cud. Taa właśnie na to wtedy czekałam. Na CUD. Czekałam na to że to on do mnie podejdzie, on zacznie ze mną rozmawiać, że on powie mi że mnie kocha, sama nie wiem co sobie myślałam. Po prostu wydawało mi się że wszystko się ułoży, że wszystko będzie dobrze bez mojego zbytniego udziału. Niestety myliłam się. Pojechałam na tę wycieczkę.

    Wieczorem dzwoniłam do Zuzy po lekcje przy okazji podpytałam Zuz czy po klasie chodzą o mnie plotki. Okazało się że nie, przy okazji dowiedziałam się że Dawid był weselszy niż zwykle. Nie wiem czy mówiłam mi to po to żeby mnie rozweselić.

    Przez następne 2 tygodni nie działo się nic nowego. Nadal czekałam na cud, który nadal nie nadchodził. "Z gasnącą na niemożliwy cud nadzieją" zaczęłam coraz poważniej nad porozmawianiem z Dawidem o tym wszystkim.

    W środę przed świętami Bożego Narodzenia brałam udział w jasełkach. Śpiewałam w chórku. Przedstawienie zaczynało się na drugiej lekcji, na pierwszej lekcji miałam Polski na którym siedzę za Dawidem. Pytałam się go na której lekcji idzie nasza klasa, odpowiedział że na drugiej godzinie przedstawienia. Od powiedziałam że to dobrze, bo na pierwszej coś sknocę. Nawet nie wiedziałam że jestem bardzo blisko prawdy.

    Od samego rana źle się czułam, większość sądzi że to co się stało było z przejęcia występem. No cóż też ale bardziej byłam zestresowana swoim postanowieniem. A mianowicie solennie postanowiłam że z nim porozmawiam o tym wszystkim co się stało w poprzednim miesiącu. No i się stało...
Pa :)

niedziela, 21 sierpnia 2011

Fajne dni po żniwach

hej!!!
Dzisiejszy dzień był MEGA FAJNY. rano zapowiadał się niezbyt ciekawie bo: wstać o 7:30 ubrać się i iść do kościoła nawet nie zjedliśmy śniadania.W kościele ciągle nam burczało w brzuchu ale po półgodzinnym byciu w kościele było pędem a teraz do domu byłyśmy strasznie głodne zjedliśmy po trzy kanapki i dwie dokładki ciasta (karpatki z podwójną masą budyniową).Potem poszliśmy na dwór i babcia Kamili pokazała nam dwa małe kotki które cały czas piszczały jej pod oknem. Następnie próbowałyśmy je nakarmić ale bezskutecznie za pół godziny mieliśmy rozrywki bo akurat rodzice Kamy mieli dwie przyczepy zboża jedną musieliśmy sami rozładować ze zboża a druga akurat była taka że się podnosiła to sobie zjeżdżaliśmy a całe zboże szło żmijka do kontenera .zjeżdżaliśmy tak długo aż całe zboże znalazło się na dole a my żeby wejść na górę przyczepy musieliśmy trzymać się bocznych zabezpieczeń (przyczepa była stroma i bez zboża śliska).Potem mieliśmy wejść do kontenera pełnego zboża w którym wcześniej się bawiliśmy a teraz mieliśmy tylko rozłożyć żeby było mniej więcej równo.Gdy skończyliśmy poszliśmy się myć woda była straszne brudna!!!
PA!
P.S.Proszę o komentarze!!!

Moje życie: Dawid cz.II

Hej!!
Dzisiaj opisałam najgorszy dzień z całej tej historii.

    23 listopada  stałam i rozmawiałam z Wiktorią, Dawidem i Dominikiem. W pewnym momencie gdy chłopacy byli zajęci rozmową, Wiktoria zapytała czy Dawid wie. Odpowiedziałam jej że nie, a ona tylko powiedziała że mu o tym powie, próbowałam ją od tego odwieść. Niestety wiedziałam że jeśli ona coś postanowi a nie będzie to dotyczyło jej to, to zrobi. Na moje szczęście albo nieszczęście był autobus. Szybko poszłam żeby wsiąść, ale jeszcze po drodze słyszałam "Dawid a wiesz o Kamili..." byłam bliska płaczu i siadłam na pierwszym lepszym siedzeniu niestety nie pomyślałam że jak tu siądę to mnie będą widzieć a ja ich. Widziałam jak Wiktoria uśmiecha się triumfalnie, Dawid patrzy w moją stronę, a Dominik pokłada się ze śmiechu. Prawie płakałam, Dominik musiał jeszcze dobić gwoździa. Podszedł pod drzwi autobusu i zapytał "kiedy pierwsza randka?" nie odpowiedziałam na to pytanie tylko zaczynając płakać, odwróciłam się w stronę okna starając się nie płakać. Udało mi się powstrzymałam łzy, parę minut później przyjechał ostatni autobus na który czekaliśmy. Do autobusu wsiadła Wiktoria zadowolona że mogła "pomóc" przyjaciółce i jak gdyby nigdy nic zaczęła mi opowiadać swoją wersje wydarzeń (która z czasem uległa zmianie):
    "Weś się  nie wkurzaj on już to i tak wiedział, a ja mu i tak nic nie powiedziałam tylko 'Dawid a wiesz o Kamili...' a on powiedział że wie że Ci się podoba."
    Taka była jej wersja wydarzeń wtedy. Parę miesięcy później jak doświadczyła połowicznie tego, co ja poznałam jej prawdziwą wersje wydarzeń, ale ja i tak już wtedy wiedziałam że kłamie. Pamiętam że Dawid do mnie tamtego dnia pisał, aczkolwiek ja nie  odpisałam po części dlatego że nie byłam w stanie do niego pisać a po części dlatego że nie miałam kasy na koncie.
To by było na tyle.
Następną część postaram się dodać jutro. Będzie ok. 5 części.
Pa :)